Recenzujemy

AleBosco: pizza i krany to zawsze dobry pomysł

Gdy rzucisz kamieniem o mur w centrum miasta, prawdopodobnie trafisz w kościół – tak lata temu Wrocław opisywał mi jeden z tutejszych znajomych. Z kościołami chyba nieco przesadził, ale dziś bez wahania to samo można powiedzieć o pizzeriach, bo jeśli wciąż będzie ich przybywać w tym tempie,  niedługo przegonimy Neapol. AleBosco to kolejny adres dla fanów pizzy, którego charakter wyznacza nie tylko buchający piec, ale też przyzwoicie wyposażony taproom.

Lokal przy ulicy Uniwersyteckiej 1 łatwo przegapić, choć jak na tę okolicę jest olbrzymi. Sala z czerwonym neonem widoczna zza przeszklonych drzwi to tylko niewielka częścią lokalu, który ciągnie się w głąb kamienicy. Przy wejściu wita nas piec, a po drugiej stronie znajduje się bar wyposażony (jeśli wierzyć informacji w menu)  w 19 kranów z piwem i winem. Właściciele oparli się pokusie wciśnięcia stolika na każdy wolny metr kwadratowy, więc o ścisku szczęśliwie mowy nie ma. Wystrojem AleBosco w zasadzie się nie wyróżnia – ot cegła, drewno i czerń, nie licząc naprawdę przyjemnego dla oka neonu. Prosimy o więcej takich, zamiast stockowych zdjęć pizzy na ścianach.

A skoro o pizzy mowa, w menu znajdziecie kilkanaście rodzajów placków w cenie od 19 zł wzwyż, przy czym większość cen oscyluje wokół 30 złotych. Poza nimi karta zawiera kilka makaronów i sałatek oraz przekąski. Zamawiamy Margheritę (19 zł), pizzę Crudo (30 zł), bruschettę (15 zł) i paluchy czosnkowe (6 zł).

Bruschetta lekko rozczarowuje, bo 15 złotych za cztery tosty z weki z pomidorową krajanką i oliwą to jednak lekka przesada. Znacznie lepsze wrażenie robią paluchy czosnkowe, zwłaszcza wielkością wycenionej na 6 złotych porcji. Czosnku wprawdzie żadna z nas nie wyczuła, ale pulchne, chrupiące paluchy z ciasta na pizzę w towarzystwie oliwy smakowej to naprawdę świetna przekąska, jedzona solo czy wzięta do piwa.

Tutejsza pizza wpisuje się w solidną, wrocławską średnią. Ciasto jest wyrośnięte i wyraźnie przypieczone na brzegach oraz cieniutkie i chrupiące tam, gdzie takie być powinno. Jakości składników trudno coś zarzucić, aczkolwiek plackom przydałoby się trochę więcej sosu pomidorowego, który po prostu zginął pod warstwą mozzarelli, szynki, pomidorów i rukoli w pizzy Crudo. Lepiej prezentuje się margherita, w której nie można narzekać na brak sosu pomidorowego, choć nieco zbyt kwaśnego. W zestawieniu z przyzwoitą mozzarellą i dobrą oliwą w ostrej lub czosnkowej wersji smakuje naprawdę nieźle. Tutejsza pizza nie trafi do czołówki moich ulubionych, ale o rozczarowaniu mowy nie ma.

AleBosco za sprawą sąsiedztwa wydaje się skazane na sukces, choć pewnie lokal potrzebuje chwili, żeby nabrać rozpoznawalności. Ceny wprawdzie trudno nazwać studenckimi (co dotyczy i pizzy, i piwa), ale trzeba pogodzić się z faktem, że kilka złotych za kufel i kilkanaście za włoski placek to dziś wyjątek, a nie reguła. Miejscu życzymy powodzenia, a Was zachęcamy do odwiedzin, nie tylko w przerwie między zajęciami.

AleBosco
ul. Uniwersytecka 1

Kasia

 

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również